wtorek, 26 lutego 2013

Między słowami














REŻYSERIA: Sofia Coppola
SCENARIUSZ: Sofia Coppola
ROK PRODUKCJI: 2003
GATUNEK: Komedia, Melodramat
OBSADA: Bill Murray, Scarlett Johansson



FABUŁA
Podstarzały, lekko już zapomniany aktor jedzie na kilka dni do Tokio aby nakręcić reklamę whiskey.
Wolne chwile których ma w nadmiarze umila sobie przesiadując w hotelowym barze gdzie poznaje Charlotte, młodą dziewczynę, która przyjechała do Tokio aby towarzyszyć mężowi - fotografowi.
Jako, że mąż Charlotte pracuje całymi dniami na planie zdjęciowym, spędza ona coraz więcej czasu z Bobem, któremu pokazuje Tokio. Ta kilkudniowa przygoda, na zawsze odmieni ich życie...


ZDJĘCIA



MOJA OPINIA
Mam dwa filmy po których oglądnięciu chciałem pojechać koniecznie na wycieczkę do miejsca w którym rozgrywała się  akcja. Tylko dwa ukazały w pewien sposób te piękne miejsca, tak, że po seansie powiedziałem "Muszę tam kiedyś pojechać".
Pierwszy to "Ukryte pragnienia" i Toskania w tle. Wspaniały klimat. A drugi film to właśnie "Między słowami".
Film Coppoli to jeden z tych które oglądnąłem wiele razy, a pisząc wiele, mam na myśli tak wiele, że pamiętałem większość dialogów i ujęć. Już jakiś czas odpoczywam od "Między słowami", ale na pewno wrócę.
Spotkałem się z opiniami, że jest to nudny obraz, w którym nic się nie dzieje, facet i dziewczyna rozmawiają przy barze i tylko tyle. Ja go postrzegam zupełnie inaczej. Historia jest dosyć prosta, ale to żaden minus. Całość ogląda się bardzo przyjemnie, zdjęcia są wspaniałe. Tokio nocą. Czego chcieć więcej? Bohaterowie gdzieś zagubieni w tej odmiennej kulturze, ale także w swoim życiu.
 Świetnie dobrany soundtrack.
Ten film to świetny przykład na to, że czasami lepiej jest mówić mniej niż więcej. Komunikacja między ludźmi przebiega na zupełnie innym poziomie. Między bohaterami jest jakaś więź, której kibicujemy, ale wiemy jak to się skończy. A zakończenie jest świetne i budzi wiele spekulacji do dzisiaj. Na temat tego co stało się w końcówce dyskusje trwają do dzisiaj.
  Ja w kinie szukam emocji i klimatu, a im starszy jestem tym trudniej mi to znaleźć. Tak to w życiu już jest, że z wiekiem pewnych rzeczy nie odbieramy już tak mocno jak wtedy gdy byliśmy nastolatkami i śmiało wierzyliśmy, że świat leży u naszych stóp. Ten obraz to magiczny i wspaniały klimat. Nie będę go definiował. To byłoby jak tańczenie na temat architektury :)

Aktorstwo to rewelacja, Scarlett Johansson tym filmem pokazała się światu, a Bill Murray, zagrał swoją rolę życia. Moim zdaniem, wspaniale ukazał  znudzonego, doświadczonego zapomnianego aktora. Dostał zresztą  nominację do Oscara za rolę pierwszoplanową.

Tutaj mała scenka z nim w roli głównej:



Co ciekawe wcześniej Suntory reklamował Sean Connery :)



Film jest dopracowany w każdym calu, aktorstwo, muzyka , zdjęcia, scenariusz (Oskar). Coppola włożyła w niego swoje serce i trafił on w mój gust idealnie. Polecam, bo to jest jeden z tych magicznych filmów, które pojawiają się nagle, wzbudzają w nas sprzeczne uczucia, i zostawiają z tym, dając poczucie, że przeżyliśmy właśnie coś wyjątkowego.


MUZYKA
 Soundtrack tego filmu to kolejny wielki plus. Są tutaj utwory podkreślające uczucia bohaterów ich samotność czy zagubienie, jak również wesołe podnoszące na duchu kawałki. Jednak tonacją dominującą jest nostalgia. Cały soundtrack mi się bardzo podoba i zaliczam go do ulubionych (nawet piosenka Roxy Music w wykonaniu Murraya).
Te są jednak zdecydowanie w TOP:
Fantino - Sebastian Tellier
Too Young - Phoenix
Sometimes - My Bloody Valentine
Just Like Honey - The Jesus & Mary Chain (Scena finałowa)
Wszystkie one podkreślają klimat miasta świateł, Tokio i dwóch zagubionych gdzieś w tym zgiełku ludzi.

OCENA
10/10


CIEKAWOSTKI
Historia opowiedziana w filmie, oraz przygody głównych bohaterów w dużym stopniu są doświadczeniami Coppoli która często w przeszłości odwiedzała Tokio.

Film znalazł się w Top 20 najlepszych filmów powstałych od 1992r. według Quentina Tarantino.

Film nakręcono w ciągu 27 dni.


Słynna scena końcowa w której Bill Murray mówi coś na ucho Scarlett a cały świat zastanawia się co takiego jej powiedział została zaimprowizowana przez aktora.


W filmie Murray reklamuje Suntory whiskey, w rzeczywistości ten sam trunek reklamował Sean Connery.


pozdrawiam


MaT

poniedziałek, 25 lutego 2013

And the Oscar goes to....







Ogłoszono zwycięzców 85 ceremonii rozdania Oscarów.
Nie będę pisał o swoich faworytach ponieważ nie miałoby to większego sensu z racji tego, że wielu nominowanych produkcji nie oglądałem.





NAJLEPSZY FILM
Operacja Argo

REŻYSER
Ang Lee - "Życie PI"

AKTOR
Daniel Day - Lewis - "Lincoln"

AKTORKA
Jennifer Lawrence - "Poradnik pozytywnego myślenia"

AKTOR DRUGOPLANOWY
Christopher Waltz - "Django"

AKTORKA DRUGOPLANOWA
Anne Hathaway - "Les Miserables Nędznicy"

SCENARIUSZ ORYGINALNY
Quentin Tarantino - "Django"

SCENARIUSZ ADAPTOWANY
Chris Terrio - "Operacja Argo"


FILM OBCOJĘZYCZNY

"Miłość"

DOKUMENT
"Sugar Man"

ANIMACJA
"Merida waleczna"

ZDJĘCIA
"Życie PI"

PIOSENKA
"Skyfall" - "Skyfall"

MUZYKA
"Życie PI"

SCENOGRAFIA
"Lincoln"

MONTAŻ
"Operacja Argo"

EFEKTY SPECJALNE
"Życie Pi"

MONTAŻ DŹWIĘKU
"Wróg numer jeden"
"Skyfall"

DŹWIĘK
"Les Miserables Nędznicy"

KOSTIUMY
"Anna Karenina"

CHARAKTERYZACJA
"Les Miserables Nędznicy"

KRÓTKOMETRAŻOWY DOKUMENT
"Inocente"

FILM KRÓTKOMETRAŻOWY
"Curfew"

KRÓTKOMETRAŻOWA ANIMACJA
"Paperman"






CIEKAWOSTKI OSCAROWE


NAJCZĘŚCIEJ NAGRADZANI AKTORZY (3 statuetki)
Jack Nicholson - (Lot nad kukułczym gniazdem, Czułe słówka, Lepiej być nie może)
Walter Brennan - (Prawo młodości, Kentucky, Człowiek z Zachodu)
Daniel Day Lewis - (Moja lewa stopa, Aż poleje się krew. Lincoln)


NAJCZĘŚCIEJ NOMINOWANY AKTOR (12 nominacji)
Jack Nicholson


NAJCZĘŚCIEJ NAGRADZANA AKTORKA (4 statuetki)
Katharine Hepburn
(Poranna chwała, Zgadnij kto przyjdzie na obiad, Lew w zimie, Nad złotym stawem)


NAJCZĘŚCIEJ NOMINOWANA AKTORKA (17 nominacji)
Maryl Streep


NAJCZĘŚCIEJ NAGRADZANY REŻYSER (4 statuetki)
John Ford - (Potępieniec, Grona gniewu, Zielona dolina, Spokojny człowiek)




pozdrawiam


MaT








piątek, 22 lutego 2013

Poradnik pozytywnego myślenia











REŻYSERIA: David O. Russell
SCENARIUSZ: David O. Russell
ROK PRODUKCJI: 2012
GATUNEK: Dramat, Komedia
OBSADA: Bradley Cooper, Jennifer Lawrence, Rober De Niro, Chris Tucker



FABUŁA
Pat Solitano jest na życiowym zakręcie. Stracił pracę i żonę po czym trafił do szpitala psychiatrycznego. Po kilku miesiącach pobytu wychodzi na wolność, z pozytywnym nastawieniem i chęcią naprawy swojego życia. Poznaje Tiffany której życie również dalekie jest od ideału.

MOJA OPINIA
Chwilę zabierałem się do tego filmu, ale wiedziałem, że go oglądnę. Mam pewne swojego rodzaju wyznaczniki którymi kieruję się przy wyborze filmu do oglądnięcia, nie są one doskonałe, ale na ogół się sprawdzają.
Ten obraz spełnił kilka warunków. Po pierwsze miał dobre recenzje. Po drugie grali w nim aktorzy których lubię, a po trzecie fabuła wydawała się dla mnie zachęcająca.
Dla przykładu powiem, że nie lubię filmów których akcja rozgrywa się na pustyni, albo w jakimś arabskim kraju. Dlatego nie oglądałem żadnego filmu wojennego o konflikcie na Bliskim Wschodzie.
Mam takie "widzi mi się" i jest ich więcej i nimi się kieruję. Nie jestem doskonały.
Wracając do omawianego filmu, to jest to jeden z tych które można by właściwie podpiąć pod komedię romantyczną, ale mają w sobie coś więcej, no i nie są przesłodzone.
Ja lubię filmy o miłości o ile trzymają poziom, a tak bywa niestety nie często. mam na mysli oczywiście te o zabarwieniu komediowym.
"Pamiętnik pozytywnego myślenia"  to dokładnie taki film. Mamy dwójkę bohaterów, oboje są po przejściach i próbują naprostować swoje życie.
 Co najbardziej mi się podobało to relacja dwójki bohaterów, która jest powiewem czegoś świeżego, a z pewnością jest powiewem szczerości. Osobiście mnie to urzekło, bardzo podobała mi się scena w barze. I pomimo, że to właśnie Cooper i Lawrence mają w tym filmie kłopoty z głową, to paradoksalnie mają się całkiem nieźle. Wystarczy porównać ich chociażby do ojca głównego bohatera granego przez De Niro (wspaniała rola). Facet cierpi na natręctwa, jest niesamowicie przesądny, ma zakaz stadionowy za pobicie. Z kolei kolega Pata, jest tak bardzo stłamszony przez dominującą żonę, że słucha swojej ulubionej muzyki w garażu potajemnie.
To wszystko sprawia, że jest bardzo komicznie, a jednak możemy się chwilę nad tym zastanowić. I to bardzo mi się podoba.
Moją ulubioną sceną podczas której zanosiłem się śmiechem, to nie było zwykłe hihihi , ale naprawdę  płakałem to scena w której Lawrence tłumaczy De Niro w jaki sposób jej spotkania z jego synem mają wpływ na wyniki meczów jego ulubionej drużyny.
Warte oglądnięcia!
Aktorstwo stoi na bardzo wysokim poziomie, nie bez powodu aż trójka aktorów z obsady otrzymała nominacje do oskara.
O ile Cooperowi ciężko będzie zdobyć statuetkę mimo świetnej roli ( Lincoln jest faworytem), to Lawrence, dziewczyna z Louisville w Kentucky pomimo tego, że jest bardzo młoda (22 lata), ma bardzo duże szanse.
De Niro także dawno nie zagrał tak dobrej roli, raczej ostatnimi czasy gra w bardzo średnich produkcjach. Może i on dostanie statuetkę.
Reszta obsady wypada nieźle, warto wspomnieć psychiatrę Patricka, Dr. Cliffa Patela. Mała rola a jednak zapada w pamięć.

A to mała migawka z planu nagrana przez fana :)


 

Film polecam, bo jest naprawdę dobry.

MUZYKA
Moje ulubione utwory z tego filmu to:
Always Alright - Alabama Shakes
Now I'm a Fool - Eagles of Death Metal
My Cherie Amour - Stevie Wonder



OCENA
8/10



CIEKAWOSTKI
Syn reżysera również cierpi na zaburzenia afektywne dwubiegunowe, które są przyczyną problemów głównego bohatera.

Główną rolę męską miał zagrać Mark Wahlberg, ale odrzucił propozycję.


pozdrawiam



MaT

niedziela, 17 lutego 2013

Taksówkarz









REŻYSERIA: Martin Scorsese
SCENARIUSZ: Paul Schrader
ROK PRODUKCJI: 1976
GATUNEK: Dramat
OBSADA: Robert De Niro, Jodie Foster, Harvey Keitel, Cybill Shepherd



FABUŁA
Travis weteran wojny w Wietnamie mieszka w Nowym Jorku i pracuje jako taksówkarz. Męczy go bezsenność, więc nocami jeździ autobusami, spaceruje, i chodzi do kina gdzie wyświetlają pornografię. Wkrótce postanawia jeździć taksówką na nocną zmianę nawet do najbardziej niebezpiecznych dzielnic. W jego głowie pojawia się pewien plan...



MOJA OPINIA
Jest to jeden z kolejnych filmów które oglądałem dawno temu i praktycznie nic z nich nie pamiętam, a jako, że piszę tego właśnie bloga musiałem go sobie odświeżyć. Pewnie będzie tak z niejednym filmem z przeszłości, ale pozwoli mi to spojrzeć na te obrazy na nowo.

 Po seansie zacząłem się zastanawiać o czym właściwie jest ten film. O tym, że politycy mają nas obywateli tak naprawdę w poważaniu, a ich obietnice nigdy nie zostają spełnione?
Może o tym, że system jest na tyle dziurawy, że pozwala na przestęczość, stręczycielstwo itp?
  Pewnie jest zarówno o tym pierwszym jak i o tym drugim, jest pewnie też o tym jaki wpływ na ludzi miała wojna w Wietnamie, bo przecież główny bohater Travis to jej weteran.
Jednak to co według mnie było najbardziej uderzające, to samotność tego człowieka.

 Jest to pewnie po części następstwo wojny. Obserwujemy bohatera który jest właściwie cały czas sam, cierpi na bezsenność, i złgasza się do pracy na nocne zmiany. Wiedzie monotonne życie, i właściwie nic nie robi poza pracą. ma duzo czasu na myslenie. Za dużo...  między czasie poznaje kobietę, która może byłaby szaną dla niego na powrót do świata żywych..
Ja to tak odbieram.
 Jednak Travis wkracza na swoją drogę, drogę sprawiedliwości, oczyszczenia miasta ze wszelakich szumowin i przestępców.
 Oglądając film miałem z jednej strony sympatię do niego, a z drugiej uważałem, że nie jest on do końca normalny..niby OK ale jednak nie. Rozmowa w taksówce ze startującym w wyborach kandydatem pokazuje to dobitnie. Widać na jego twarzy zmieszanie kiedy Travis opowiada o oczyszczaniu miasta. Mówi o tym z pasją i jest wyraźnie pod wpływem dużych emocji.

Klimat miasta jest wspaniały, nocne ujęcia z taksówki samotnego Travisa, podkreślone jazzową muzyką nadają obrazowi jakiejś refleksji i głębi, czegoś mrocznego , jak ciemna strona miasta lub psychika Travisa.

Robert De Niro zagrał świetnie, uwierzyłem w tego niby dobrego, lecz nieobliczalnego faceta w taksówce. A słynna scena którą wszyscy parodiują w skeczach jeżeli mowa jest o De Niro zapada w pamięć na zawsze.
Oto link



Pozostali aktorzy również wypadli przekonująca a w szczególności Jodie Foster jako nieletnia prostytutka.


Film polecam bo to klasyka, zresztą dla fanów kina lat 70 jest to pozycja nie do pominięcia.
Nikt nie będzie zawiedziony chyba, że ktoś nastawi się na niezłe kino akcji.
Ten film NIE jest kinem akcji.
Jest jednak cholernie dobry!


 
 MUZYKA
Jazz podkreślający klimat filmu. Bardzo dobrze dobrana ścieżka dźwiękowa. Z tych które nie przeszkadzają a pasują idealnie.


OCENA
8/10



CIEKAWOSTKI
De Niro aby wczuć się w rolę taksówkarza, przez miesiąc jeździł po 12 godzin dziennie taksówką po mieście.

"You talkin' to me" to improwizacja De Niro, w scenariuszu nie było tej kwestii.

Początkowo rozważano aby Brian De Palma był reżyserem, ale zastąpił go Scorsese który już wcześniej pracował z De Niro.



pozdrawiam



MaT

poniedziałek, 11 lutego 2013

Django









 
REŻYSERIA: Quentin Tarantino
SCENARIUSZ: Quentin Tarantino
ROK PRODUKCJI: 2012
GATUNEK: Western
OBSADA: Jamie Foxx, Christopher Waltz, Leonardo DiCaprio, Samuel L. Jackson



FABUŁA
Django zostaje oswobodzony z niewoli przez łowcę głów Dr. Schultza, który potrzebuje jego pomocy w rozpoznaniu bandytów których ściga. Schultz w zamian  oferuje mu wolność i pieniądze, oraz pomoc w uwolnieniu żony. Django podejmuje współpracę pełną przygód która obu zaprowadzi do Candylandu, posiadłości bezwzględnego plantatora Calvina Candiego , organizatora walk niewolników i właściciela żony Django.


MOJA OPINIA
To był chyba najbardziej wyczekiwany ostatnio przeze mnie film. Tarantino zawsze był dla mnie gwarancją wspaniałej przygody, nieszablonowych dialogów, ciekawych zwrotów akcji i filmowych nawiązań. Jednym słowem, mogłem liczyć zawsze na to, że w filmie wydarzy się coś czego nikt by się nie spodziewał, coś co byłoby absurdem.

Film trwa 165 minut, i jest to jego zdecydowaną zaletą. Oczywiście jak wiadomo Tarantino fan westernów  Sergio Leone i nie tylko postanowił złożyć hołd temu gatunkowi biorąc na warsztat film Corbucciego z 1966r, o tym samym tytule, ale nie jest to remake, a raczej luźne nawiązanie.
Jak zresztą wiemy Tarantino tworzy swój własny styl, i tak jest równierz tym razem.
 Sceny akcji przeplatane są wędrówką, dwóch towarzyszy, rozmowami przy ognisku, czy tropieniem przestępców.
Jedną z pierwszych rzeczy jaka rzuciła mi się w oczy, a raczej "w uszy" to udźwiękowienie. Jest po prostu idealne, wszystko co dzieje się na ekranie słyszymy dokładnie, jak np scena nalewania piwa, czy też choćby położenia łyżeczki na talerzyku. O odgłosach strzałów, czy też galopu koni nie muszę nawet wspominać. Sprawia to wrażenie soczystości w połączeniu z obrazem.
   Dialogi  nie są tak rozbudowane jak w "Bękartach wojny", ale nie uznałbym tego za wadę, mamy tu kilka popisów krasomówczych, ale bez zbędnej przesady, jest w sam raz.
O aktorstwie napisano już chyba wszystko. Osobiście nie spodziewałem się, że Christopher Waltz, może stworzyć równie dobrą a może i lepszą kreację niż w "Bękartach wojny".
Już po 10 minutach filmu, przekonałem się, że byłem w błędzie. Postać którą wykreował jest jedyna w swoim rodzaju, por prostu zachwycająca. Nie gorzej wypada reszta ekipy.
Leonardo DiCpario zagrał kogoś innego niż zwykle, kogoś złego do szpiku kości, i świetnie to zrobił. Nie byłbym jednak w stanie powiedzieć, czy Samuel L. Jackson był słabszy.
   Jednym słowem wszyscy podołali zadaniu, również Jamie Foxx o którym piszę się najmniej, ze względu właśnie na kreację Waltza.
 Jak to u Tarantino który kocha kino mamy nawiązania do innych filmów które lubi.
I tak pojawia się w filmie utwór Verdiego, ten sam który słyszymy w otwarciu "Battle Royale", ulubionego obrazu Tarantino.
Broń z rękawa którą dobywa Waltz, przypomina taką jaką posługiwał się De Niro  w "Taksówkarzu".
 Sam Quentin zagrał mały epizod, ale z pewnością zapamiętamy go ze względu na finał.

Film polecam, fanom Tarantino, i w ogóle fanom kina. Zobaczcie i sami oceńcie.


MUZYKA
Soundtrack jest rewelacyjnie dobrany, mamy tu oczywiście wielkiego mistrza Morriconne, oraz Bacalova, których utwory mogliśmy usłyszeć we wcześniejszych filmach , Quentina Tarantino który jak zwykle wydobył mniej znane kawałki, perełki, które okazały się strzałem w dziesiątkę.
Najlepsze według mnie to:
 I got a name - Jim Croce
 Django (Theme) - Bacalov
 Freedom –Anthony Hamilton & Elayna Boynton
 Ain't no grave - Johnny Cash
To old to die young - Brother Dege

Sami zresztą przesłuchajcie, bo warto.

OCENA
9/10

CIEKAWOSTKI
Kurt Russel miał zagrać w filmie.

Jamie Foxx w filmie jeździł na swoim własnym koniu.

Film został nominowany do Oscara w 5 kategoriach, zabrakło jednak nominacji dla najlepszego aktora pierwszoplanowego, oraz dla najlepszego reżysera.


pozdrawiam


MaT




sobota, 9 lutego 2013

Gorączka











REŻYSERIA: Michael Mann
SCENARIUSZ: Michael Mann
ROK PRODUKCJI: 1995
GATUNEK: Sensacyjny, Dramat
OBSADA: Al Pacino, Robert De Niro, Val Kilmer, Jon Voight, Ashley Judd, Natalie Portman




FABUŁA
Neil McCauley, jest złodziejem. Wraz ze swoją grupą, przeprowadza napady rabunkowe, ale jego perfekcjonizm i inteligencja czynią go nieuchwytnym. Po kolejnym z napadów, poznaje kobietę w której się zakochuje, wbrew swoim zasadom. Wraz z towarzyszami planują ostatni wielki skok. Tymczasem po drugiej stronie barykady, pracuje Vincent Hanna, policjant z wydziału zabójstw który tropi grupę przestępczą. Pojedynek między nimi jest nieunikniony...


MOJA OPINIA
"Gorączka" jest jednym z tych filmów, którego fragmenty widziałem dawno temu, i nie przekonały mnie do tego abym to dzieło zobaczył w całości. Jednak, czułbym, że postępuję niesprawiedliwie, bazując na ocenie fragmentów które miałem okazję oglądnąć wiele lat temu.
 Legenda filmu i jego znakomite recenzje wśród wielbicieli kina przekonały mnie do seansu.
Nie bez znaczenia była tu osoba reżysera, Michaela Manna który ma swój wyrazisty styl, a którego filmy miałem okazję oglądać, i taki np "Łowca" którego później nakręcona ponownie pod nazwą "Czerwony smok" bardzo mi się podobał.

"Gorączka" jest niby filmem sensacyjnym, ale oglądając go miałem trochę inne wrażenie. Mamy tu wspaniałe sceny akcji jak napad na furgonetkę, czy też na bank no i oczywiście scena finałowa.
Jednak są to jakby przerywniki, filmu w którym poznajemy charaktery bohaterów, ich rozterki i to co nimi kieruje. To różni ten obraz od innych zwykłych filmów sensacyjnych.
   Możemy utożsamić się z bohaterami, zarówno tymi złymi jak i dobrymi a nawet ich polubić. Film w moim odczuciu posiada jakąś głębię której zwykłe kino akcji nam nie serwuje. Pokazuje nam, że nie wszystko jest czarne lub białe, czasami ciężko wybrać. I pomimo, że mamy tu bohaterów negatywnych to możemy im kibicować. Sam łapałem się na tym podczas oglądania, i właściwie nie wiedziałem czy chciałbym aby De Niro był górą czy może jednak Pacino. W popularnych filmach z tego gatunku takich jak "Szklana pułapaka" takie rozterki są mi obce.
Poza właśnie aspektem wykreowania postaci, klimat buduje sposób kręcenia, ujęcia nocne, ukazujące Los Angeles, miasto świateł, podkreślone odpowiednią muzyką sprawiają, że pojedyncze sceny to coś czym możemy się tutaj rozkoszować.
  Aktorzy zostali dobrani rewelacyjnie. Robert De Niro grający bardzo oszczędnie, i z drugiej strony, Al Pacino, ekspresyjny. Grali zupełnie w inny sposób, jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ich postacie były do siebie bardzo podobne.
  Właściwie, scena w barze wiele wyjaśnia widzowi.
Val Kilmer tez wspiął się na wyżyny i pomimo niewielkiej roli , był to jego jeden z najlepszych występów w karierze, moim zdaniem.
Reszta nie odstawała, wszystko tutaj było jak należy i dlatego powstał film wyjątkowy.

Jest to pewien rodzaj czegoś uniwersalnego w kinie, mamy tutaj sensację, trochę dramatu, coś co może zainteresować widza, i pozostawić w nim dziwne przyjemne uczucie. Zdecydowanie polecam, bo mimo prawie 170 minut nie nudziłem się ani chwili, a finał tego wszystkiego, zapamiętam na długo.



MUZYKA
Muzykę skomponował Elliot Goldenthal, i pasuje ona do filmu, nadając mu odpowiedniego klimatu.
Świetnie uzupełnia się z obrazem, ale jest to muzyka, której raczej nie będziemy odsłuchiwać później na mp3. Typowa muzyka filmowa.
Na uwagę zasługuje jednak utwór skomponowany przez Mobego "God moving over the face of the waters", który pojawia się właśnie w scenie finałowej, i czyni ją czymś absolutnie wyjątkowym.



OCENA
9/10


CIEKAWOSTKI
Film nie zdobył żadnych znaczących nagród i nie został kasowym przebojem.

W razie gdyby Pacino i De Niro odmówili udziału, mieli ich zastąpić Nick Nolte i Jeff Bridges.

Wydarzenia przedstawione w filmie są oparte na prawdziwej historii.

pozdrawiam


MaT

piątek, 8 lutego 2013

Dzień próby









REŻYSERIA: Antoine Fuqua
SCENARIUSZ: David Ayer
ROK PRODUKCJI: 2001
GATUNEK: Dramat, Kryminał
OBSADA: Denzel Washington, Ethan Hawke, Scott Glenn, Eva Mendes, Dr. Dre




FABUŁA
Głównym bohaterem jest Jake Hoyt, młody pełen ideałów policjant który pragnie dostać się do wydziału narkotykowego Los Angeles. Trafia on pod opiekę rutynowanego Alonso który zabiera go na ulice. Jak się szybko okazuje, Alonso to detektyw który często nagina prawo i stosuje niekonwencjonalne metody śledcze, czym szokuje i budzi niepokój w młodym Jake'u.




MOJA OPINIA
Bardzo rzadko oglądam filmy w telewizji, ponieważ reklamy bywają na tyle dla mnie irytujące, że tracę radość z oglądania. Jednak mój brat przekonywał mnie do tego filmu już dawno temu, i wczoraj też zdążył mi zaznaczyć, że będzie dzisiaj "leciał" w telewizji.
 Położyłem się więc przed telewizorem, czego dawno nie robiłem czekając na filmową rozrywkę.
Było warto! Było warto przecierpieć reklamy.

  Jest to film policyjny, jakich zdawałoby się, jest wiele. Dwóch partnerów jedzie na "akcję" i rozrabiają. Tutaj mamy dwie postacie wykreowane przez znakomitych aktorów.

 Jake Hoyt, jest młody, wierzy w prawo, procedury i to, że dzieki ich przestrzeganiu, może zaprowadzić porządek na ulicach. Jest to chłopak bez doświadczenia, który całą swoją wiedzę posiada ze szkoły. Czyli zna teorię, a jak wiemy często różni się ona od praktyki.

 Alonso Harris jest jego przeciwieństwem, zna to bagno jak nikt inny, często łamie prawo i działa wydawałoby się absurdalnie, kiedy oglądamy film, podczas akcji można by się zastanowić, czy to policjant czy przestępca. Granica jest naprawdę ledwo widoczna.

Mamy więc dzień z życia w pracy, dwóch policjantów, i ogląda się to bardzo fajnie i przyjemnie.
Nic się nie dłuży. To zasługa sprawnego prowadzenia akcji i aktorstwa.
Popis aktorstwa dał w tym filmie Washington, i to niesamowity. Oscar za najlepszą rolę pierwszoplanową, nie jest tutaj przypadkiem. Ethan Hawke, też był świetny, ja wierzyłem, w to co wykreował, postać zagubionego, trochę spiętego i przestraszonego, ale jednak pewnego swoich poglądów i decyzji policjanta. Jednak Denzel Washington ukradł mu show.

Film pełen jest niespodziewanych zwrotów akcji, i to trzyma nas w napięciu. Jest też oczywiście pewna sprawa, która po trochu zostaje nam ujawniana, bo już od początku mamy przeczucie, że coś jest nie do końca tak jak powinno. Główne pytanie jakie kreuje nam film dotyczy moralności. Lepiej działać skutecznie, czy zgodnie z prawem?

Polecam film, jest świetny, dobre kino akcji ze znakomitymi kreacjami aktorów.



MUZYKA
Żadna piosenka nie zapadła mi w pamięć.



OCENA
8/10


CIEKAWOSTKI
Denzel Washington zapytany o swoją ulubioną kreację aktorską, wskazał na Alonso Harrisa.

Wiele kwestii wypowiadanych w filme przez Washingtona to improwizacja.



pozdrawiam


MaT


czwartek, 7 lutego 2013

Książę przypływów









REŻYSERIA: Barbara Streisand
SCENARIUSZ: Becky Johnstone, Pat Conroy
ROK PRODUKCJI: 1991
GATUNEK: Melodramat
OBSADA: Barbara Streisand, Nick Nolte




FABUŁA
Bohaterem filmu jest Tom Wingo , człowiek z południa którego spotykamy w momencie kiedy jego małżeństwo nie układa się po jego myśli, a siostra próbuje popełnić samobójstwo. Wingo jedzie do niej do Nowego Jorku, gdzie poznaje jej terapeutkę Susan Lowenstein, której ma pomóc , opowiadając o przeżyciach siostry z dzieciństwa. Jak się okazuje, on sam, także nosi w sobie tajemnice o których chciałby nie pamiętać, a między nim a Lowenstein zaczyna tworzyć się coś więcej niż relacja pacjent-lekarz.



MOJA OPINIA
Jak zwykle, z oglądnięciem tego filmu wiąże się jakaś mała niewinna historia. Tytuł "Książę przypływów" zawsze mi coś mówił, ale nigdy nie interesowałem się o czym on właściwie traktuje.
  Nadszedł jednak dzień  kiedy w telewizji zobaczyłem jak Tony Soprano, ogląda właśnie wyżej wymieniony film, i wypowiada się o nim pochlebnie.
 Wtedy właśnie na poważnie pomyślałem, że muszę go zobaczyć, tym bardziej, że Nick Nolte to aktor który przypadł mi do gustu, a ta pozycja w jego filmografii podobno należy do najważniejszych.
Obawiałem się, ze może być to romans zbyt ckliwy nawet jak na mnie, ale na szczęście pomyliłem się.

 Film ogląda się dobrze i nie przynudza, samo uczucie między głównymi bohaterami jest tylko jednym z wątków,a wszystkie są ciekawe.

  Niektóre filmy wyróżniają się ciekawą, historią, inne znakomitymi kreacjami aktorów, jeszcze inne klimatem, a jeszcze inne scenami których się nie zapomina.
W tym filmie jest trochę każdego z tych czynników, ale jeżeli coś z niego pamiętam wyraźniej niż resztę, to właśnie jedną konkretną scenę.
Jest to scena, a właściwie według mnie punkt zwrotny kiedy Nolte odkrywa "karty". Nie chcę wam zdradzać o co dokładnie chodzi, bo to zepsułoby efekt, ale jest to jeden z największych popisów aktorskich jakie widziałem, nie przesadzam tutaj ani trochę. Kiedy to oglądałem, wstrzymałem oddech jakby w napięciu kiedy oczekuje się czegoś. Tak jak np przed strzelaniem rzutu karnego.W filmie nie często doznaję takich emocji, ale tym razem tak było.
Barbara Streisand, prezentuje się znakomicie, i dobrze się ją ogląda. Trzeba jej też wystawić laurkę za reżyserię.

Zakończenie filmu nie rozczarowało mnie. Film chętnie polecam, także facetom, w swoim gatunku jest to absolutna czołówka.



MUZYKA
Muzyka nie zwróciła, jakoś mojej uwagi, po prostu była, i widocznie pasowała, bo mnie nie zirytowała, ale też i nie zapamiętałem jej ani trochę.



OCENA
8/10


CIEKAWOSTKI
Nick Nolte otrzymał Złotego Globa za najlepszego aktora w dramacie.

Rolę Toma Wingo oferowano Kevinowi Costnerowi.



pozdrawiam

MaT

wtorek, 5 lutego 2013

Uczniowska balanga









REŻYSERIA: Richard Linklater
SCENARIUSZ: Richard Linklater
ROK PRODUKCJI: 1993
GATUNEK: Komedia, Obyczajowy
OBSADA: Adam Goldberg, Jason London, Ben Affleck, Milla Jovovich




FABUŁA
Film przedstawia ostatni dzień szkoły w 1976 roku w jednym z amerykańskich liceów.
Uczniowie szykują dużą imprezę na powitanie lata. Duża ilość alkoholu, narkotyków, oraz świetnej muzyki i niezapomnianych przygód gwarantują , że nie będziemy się nudzić.



MOJA OPINIA
Zastanawiałem się ostatnio jaki film tym razem opisać i pomimo, że wczoraj widziałem dwa inne,
"Uczniowska balanga" chodziła mi po głowie od czasu kiedy piszę tego bloga. Zapewne nie bez powodu.
Zawsze lubiłem filmy których akcja rozgrywa się wśród młodzieży, w liceum czy też na obozie letnim ( horrory B klasy).
"Dazed and Confused" oglądnąłem pierwszy raz na wakacjach u babci, miałem wtedy może 15 lat.
Zrobił na mnie ogromne wrażenie, i teraz kiedy oglądam go ponownie, przypominają mi się tamte czasy.

Pierwsza rzecz która rzuca się w oczy i jest charakterystyczna to, że nie ma tutaj jednego głównego bohatera. Mamy ich kilku, i w zależnosci od akcji jesteśmy z którymś z nich. Dzieciaki całe popołudnie, i wieczór jeżdżą samochodami po miasteczku szukając rozrywki.
Nie ma konkretnej akcji , ale nie nudzimy się, ogląda się to z przyjemnością.

Właściwie film jest zbiorem niesamowitych scen, tych ludzi, którzy z jednej strony cieszą się końcem szkoły i nowym początkiem (jedni idą do liceum, inni na studia ) a z drugiej martwią się podjęciem tej decyzji odnośnie przyszłości.
Czujemy , że coś przemija, jakąś nostalgię którą potęguje niesamowita ścieżka dźwiękowa, by chwilę później śmiać się do utraty tchu, kiedy widzimy scenę z kulą do kręgli, lub z "napadem" na stację benzynową.
  Film z pewnością nie jest pusty, ma coś do powiedzenia, ale jest zarazem lekki i przyjemny. Połączenie które nieczęsto możemy zobaczyć na ekranie. Linklaterowi udało się to stworzyć.

Aktorzy stanęli na wysokości zadania, każdy z nich wykreował ciekawą postać. Niektórzy z nich dopiero rozpoczynali  karierę, np. Ben Affleck czy Milla Jovovich.
 Najciekawiej jak dla mnie wypadł Matthew McConaughey i jego kwestia o dziewczynach w liceum:)

Film jest jednym z moich ulubionych, jest dobrą rozrywką nie pozbawioną jakiejś inteligencji , nie nudziłem się ani chwili, i często do niego wracam, z czystym sumieniem , polecam!



MUZYKA
Muzyka w tym obrazie to coś co nieczęsto możemy w filmach usłyszeć. Mamy tutaj same hity z lat 70 które podkreślają klimat tamtych czasów.
Na ścieżce znalazły się takie piosenki jak:
Black Sabbath - Paranoid
Alice Cooper - School's Out
ZZ Top - Tush
Nazareth - Love Hurts
Foghat - Slow Ride
I wiele wiele innych. Naprawdę warto !. Dla fanów rocka obowiązkowy soundtrack.



OCENA
10/10


CIEKAWOSTKI
 Film znalazł się na 10 miejscu listy dwunastu najlepszych filmów wszech czasów według Quentina Tarantino.

1/6 budżetu filmu została przeznaczona na wykupienie praw do piosenek użytych w filmie.

Słowo "man" zostało wypowiedziane w filmie 203 razy.




pozdrawiam

MaT


niedziela, 3 lutego 2013

Chinatown









REŻYSERIA: Roman Polański
SCENARIUSZ: Robert Towne, Roman Polański
ROK PRODUKCJI: 1974
GATUNEK: Kryminał, Film-Noir
OBSADA: Jack Nicholson, Faye Dunaway, John Huston, Roman Polański




FABUŁA
Akcja filmu rozgrywa się w latach 30 w Los Angeles. Głównym bohaterem jest Jake Gittes prywatny detektyw. Do jego biura przychodzi żona Hollisa Mulwraya, podejrzewająca go o zdradę. Wynajmuje Gittesa by ten śledził jej męża. Niedługo potem zdjęcia zrobione podczas śledztwa dostają się do prasy, a sam Mulwray zostaje znaleziony martwy. Okazuje się również, że kobieta która go wynajęła nie jest jego żoną... Detektyw angażuję się w śledztwo próbując wyjaśnić tą sprawę, która okazuje się bardziej mroczna i skomplikowana niż mógłby przypuszczać.




MOJA OPINIA
Pierwszy raz oglądałem ten film około 10 lat temu, kiedy byłem jeszcze nastolatkiem i, szczerze mówiąc niewiele z niego pamiętałem. Dlatego też, po oglądnięciu dokumentu o Polańskim postanowiłem napisać recenzję właśnie "Chinatown", a że nie chciałem tego robić byle jak więc z przyjemnością odświeżyłem sobie wczoraj w nocy ten film. Właściwie mogę powiedzieć, że zobaczyłem go "pierwszy" raz.

Na początku historia, nic nie zapowiada świetnego filmu, pierwszą część ogląda się jakby od niechcenia, mam na myśli pierwsze pół godziny, ale im dalej tym intryga bardziej wciąga.
Jest to kryminał jaki chciałbym zawsze oglądać. Mamy tu świetną, wykreowaną przez Jacka Nicholsona postać, nieco cynicznego i samotnego człowieka, w kapeluszu i zawsze z papierosem w ustach. Pojawia się tutaj także kobieta fatalna Evelyn grana przez Faye Dunnaway, na polecenie której Gittes prowadzi śledztwo.
Są to typowe cechy filmu Noir.
Im dalej film się posuwa, mamy wrażenie, że zarówno my sami jak i Jake Gittes wiemy coraz mniej, kiedy tylko czegoś się dowiaduje, rodzi to tylko więcej nowych pytań. Z pozoru błaha sprawa dotycząca  rzekomej zdrady staje się coraz  bardziej ponura, i tajemnicza. Główny bohater zagubiony jest w morzu faktów które trudno połączyć, jednak brnie w to "bagno" próbując rozwikłać zagadkę.

Klimat filmu jest fantastyczny, na co składają się gra aktorów, muzyka , sposób filmowania, ciemne zakamarki Los Angeles, jakby dobro nie istniało a sprawa nie mogła zakończyć się pozytywnie.

Jak w Chinatown, gdzie prawo nie sięga..

Finał jest zaskakujący i zapada w pamięć.

Film polecam, jest stary, ale jeżeli ktoś lubi kryminalne zagadki, z pewnością będzie zachwycony.
Ja lubię i nic więcej na temat fabuły nie będę pisał. Być może są to dla mnie jeszcze za wysokie progi do interpretacji, ale na tyle na ile umiem opisałem co zauważyłem i zachęcam was do tego samego.



MUZYKA
 Muzykę skomponował Jerry Goldsmith, i nie mogę osobiście jej nic zarzucić.
Kiedy słyszę główny motyw z filmu, mam przed oczami twarz Gittesa w pół cieniu  i unoszący się dym papierosowy. Jest po prostu bardzo klimatycznie.
Łatwo znajdziecie "Chinatown Theme" to wystarczy, żebyście wiedzieli co mam na myśli jeżeli opis był zbyt ubogi.



OCENA
8/10



CIEKAWOSTKI
Robert Towne otrzymał Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny.

Film otrzymał aż 10 nominacji do Oscara, zdobył tylko jedną statuetkę.

Jest to ostatni film jaki Roman Polański nakręcił w USA.


pozdrawiam

MaT


piątek, 1 lutego 2013

Roman Polański: moje życie








REŻYSERIA: Laurent Bouzereau
SCENARIUSZ: -------
ROK PRODUKCJI: 2011
GATUNEK: Dokumentalny
OBSADA: Roman Polański, Andrew Braunsberg


FABUŁA
Znany polski reżyser Roman Polański, spotyka się ze swoim przyjacielem Andrew Braunsbergiem w swojej posiadłości w Szwajcarii. Podczas spotkania opowiada on o swoim życiu, nie pomijając najtrudniejszych dla niego tematów.

MOJA OPINIA
Nie jestem fanem polskiego filmu, poza dwoma wyjątkami, mam na myśli reżyserów. Pierwszym z nich jest Kieślowski, i o nim już na moim blogu wspomniałem przy okazji recenzji filmu dokumentalnego, i pewnie jeszcze nie raz wrócę do jego twórczości.
   Drugim twórcą którego lubię i podziwiam, za rzemiosło jest właśnie Roman Polański.
Człowiek który budzi skrajne emocje, jedni go uwielbiają inni potępiają. Nie można mu odmówić ciekawego życiorysu.
Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy, po oglądnięciu tego filmu, to, że jego życiorys jest świetnym materiałem na film fabularny.

Zacznijmy jednak od początku, dokument ten to zapis, rozmowy dwóch przyjaciół, i zapewne jest to duży plus, ponieważ Polański może czuć się swobodnie i powiedzieć to czego być może obcej osobie by nie powiedział.

I tak zaczyna On od dzieciństwa, opowiada o czasach wojny kiedy mieszkał w Krakowie, i już sam początek filmu jest naprawdę mocnym wejściem, bo są to opowieści straszne, wzruszające  i ciekawe.
Po tej części wiemy już jak bardzo w pewnym sensie Polański przemycił, swoje doświadczenia, do filmu "Pianista".

Dalej mamy opowieść o tym jak przebiegała jego młodość, jak dostał się do szkoły filmowej i jak zaczął robić karierę.
Następnie przywołuję On kolejne dramatyczne wydarzenia, które spotkały jego żonę Sharon Tate, w 1969 r.
Dowiadujemy się jak doszło do zdarzenia i jak wpłynęło to na reżysera.
 Polański nie omija tematu seksu z nieletnią dziewczyną. Opowiada o wszystkim, przedsatwia swój punkt widzenia.


Zapis rozmowy jest niezwykłą opowieścią, o człowieku, który przeżył bardzo wiele. mamy tutaj śmiech i łzy, i jest to wszystko bardzo naturalne. Jak w życiu.
  Każdy z nas spotkał pewnie w życiu kogoś kogo mógłby słuchać godzinami, kogoś kto opowiada ciekawie.
Taki właśnie jest w tym filmie Polański. Osobiście przypomniało mi to rozmowy z moim własnym dziadkiem, który również ma smykałkę do opowieści, a sporo przeżył, bo sam pamięta czasy wojny.

Jeżeli więc jesteście ciekawi , jak wszystkie skandale, i wydarzenia opisuje sam reżyser warto się zapoznać z tym filmem ponieważ można dowiedzieć, się czegoś więcej, niż z brukowej prasy.


Ja szczerze polecam.



MUZYKA
Brak


OCENA
9/10 

CIEKAWOSTKI
Ten film jest pełen ciekawostek.



pozdrawiam

MaT