czwartek, 31 stycznia 2013

Noc na Ziemi










REŻYSERIA: Jim Jarmush
SCENARIUSZ: Jim Jarmush
ROK PRODUKCJI: 1991
GATUNEK: Komedia, Dramat
OBSADA: Winona Ryder, Roberto Begnini, Gena Rowlands, Beatrice Dalle


FABUŁA
Film podzielony jest na 5 segmentów przedstawiających przygody taksówkarzy w pięciu różnych miastach na ziemi tej samej nocy.


MOJA OPINIA
Widziałem wcześniej kilka filmów Jarmusha i spodobały mi się one, dlatego do "Noc na Ziemi" podszedłem z entuzjazmem tym bardziej, że bardzo odpowiadają mi filmy które są podzielone na historie. Jest to dla mnie przeważnie duży + ponieważ, mało prawdopodobne bym się znudził, a nawet jeżeli jeden segment jest słaby, za chwilę nadchodzi drugi i ewentualnie kolejne.
  Taka budowa może sprawić, że nawet słaby film może być całkiem znośny.
Z mojego doświadczenia wspominam jednak tylko dobrze takie próby reżyserów, jak chociażby
 inny film Jarmusha, "Kawa i papierosy" czy też "Creepshow" Georga A. Romero.

Moją recenzję z racji budowy filmu także podzielę na segmenty, i opiszę je po kolei.

LOS ANGELES
Ten epizod jest pierwszy i w moim odczuciu był najsłabszy. Nie było błyskotliwych dialogów, ale za to była Winona Ryder. Z jednej strony denerwowała mnie postać jaką wykreowała, a z drugiej nie można było oderwać od niej oczu. Gene Rowlands jako łowca talentów wypadła dobrze, i nic więcej już o tym fragmencie filmu pisał nie będę.

NOWY JORK
Ten segment w przeciwieństwie do pierwszego bardzo mi się spodobał. Historia taksówkarza i klienta którzy zamieniają się miejscami i jadą na Brooklyn, była pozytywna, pełna komicznych dialogów i sytuacji, śmiałem się wielokrotnie, i żałowałem kiedy nadszedł koniec.

PARYŻ
Paryż nocą i zmęczony taksówkarz, który zabiera ze sobą niewidomą kobietę. Trochę słabszy od poprzedniego, jednak dialogi mimo, że nie były porywające, było w nich coś, sam nie wiem jak to opisać. To było po prostu filmowe. Takie rzeczy w kinie na które czekasz, a nie można ich określić.
Może chodziło o jakąś chemię między bohaterami. W każdym razie zapadło mi to w pamięć i oceniam tą historię pozytywnie.

RZYM
Absolutne mistrzostwo, wiedziałem czego mogę się spodziewać po Roberto Begninim, nieco mało jak dla mnie zabawny początek zwiastował dla mnie coś przeciętnego, ale bardzo się pomyliłem.
Kiedy Begnini zabrał księdza do taksówki i zaczął opowiadać o warzywach i zwierzętach, nie przestawałem się śmiać. Rewelacja!

HELSINKI
Po tym ostatnim fragmencie filmu , spodziewałem się najmniej, jako, że nie grał tam nikt znany, i po fragmencie o Rzymie nie można było niczego lepszego oczekiwać. Jednak było to świetne , nieco smutne ale zarazem w jakiś sposób pocieszające zakończenie tego całego obrazu Jarmusha.
Opowieść taksówkarza chwyta za serce, a pasażerowie którzy go pocieszają budzą sympatię.
Helsinki dały radę !

Podsumowując, polecam bez zastanowienia, czas minął szybko i żałowałem, że nie ma kolejnych ciekawych historii do oglądnięcia. Poza bohaterami filmowymi, warto zaznaczyć, że zza szyb taksówek możemy podziwiać piękne i urokliwe miasta w których kręcony był film.

MUZYKA
Muzykę napisał Tom Waits bliski współpracownik Jarmusha, przez większość filmu przewija się jednen motyw który zapada w pamięć.

OCENA
8/10

CIEKAWOSTKI
Reżyser Jim Jarmush napisał scenariusz w ciągu 8 dni.


pozdrawiam

MaT

środa, 30 stycznia 2013

Halloween








REŻYSERIA: John Carpenter
SCENARIUSZ: John Carpenter, Debra Hill
ROK PRODUKCJI: 1978
GATUNEK: Dreszczowiec
OBSADA: Donald Pleasence, Jamie Lee Curtis


FABUŁA
Akcja filmu rozpoczyna się w 1963 r. w małym miasteczku Haddonfield, gdzie podczas święta Halloween 6 letni Michael Myers zabija swoją starszą siostrę nożem kuchennym.
  Trafia on do szpitala psychiatrycznego na zamknięty oddział , gdzie zajmuje się nim Sam Loomis, psychiatra.
Przez 15 długich lat Myers nie reaguje na otoczenie pogrążony w katatonii.
Jednak noc przed kolejnym świętem, ucieka i wraca do Haddonfield by odnaleźć swoją drugą siostrę.
Jedyną osobą która naprawdę zdaje sobie sprawę z tego zła które ma się wydarzyć jest Loomis, człowiek który będzie próbował powstrzymać Myersa. Czy mu się uda?


MOJA OPINIA
Pierwszy raz usłyszałem o tym filmie od mamy która oglądała go kiedy byłem dzieckiem, a, że ja nie mogłem z racji później godziny, opowiadała mi o czym był dany film. Już wtedy interesowałem się horrorem, dlatego namawiałem ją żeby je oglądała a później przekazywała mi ich fabułę.
  W ten sposób poznałem historię "faceta z wielkim nożem który, znika kiedy chce, i czai się w ciemnych zakamarkach, żeby zabić "

Niedługo później trafiłem do nieistniejącej już wypożyczalni VHS "Beverly Hills Video", i wypożyczyłem omawiany film.
Zakochałem się i byłem przerażony jednocześnie.

Film ma wiele plusów, przede wszystkim klimat, jesienne opustoszałe ulice, po których snują się od czasu do czasu jakieś dzieciaki i przede wszystkim nastrojowa muzyka, którą skomponował sam reżyser.

Postać Michaela Myersa jest tajemnicza,  i przerażająca, jego biała maska z czarnymi oczodołami, przyprawia o dreszcze. Oglądając film mamy wrażenie, że zaraz może wyskoczyć zza rogu.
  Klimat w ujęciach kręconych za dnia jest "ciężki", ale gdy nastaje noc można by go kroić nożem.

Jako widz miałem poczucia ciągłego zagrożenia, osaczenia, ofiary, młode dziewczyny i chłopcy, którzy przemieszczają się od domu do domu, a gdzieś wśród nich czai się morderca.

W filmie nie widać krwi prawie w ogóle, nie ma odcinania nóg rąk i wbijania igieł w oczy, ale nie jest to potrzebne by być przerażonym. Jest to prawdopodobnie najbardziej klimatyczny z horrorów, obok filmów: "Lsnienie" i "Egzorcysta".

Jeżeli lubicie się bać to jest to dokładnie to czego szukacie.

Nie ma w tym obrazie gwiazd pierwszego formatu, poza Jamie Lee Curtis która wtedy dopiero rozpoczynała swoją wielką karierę. Gra aktorska całej ekipy była poprawna, wszystko w mojej opinii jest w nim zrobione lepiej niż mogło być jeżeli weźmiemy pod uwagę jaki budżet miał do wykorzystania reżyser.


MUZYKA
Nie mamy tu znanych piosenek, ponieważ budżet nie pozwoliłby na to, są za to wspaniałe klimatyczne utwory które stały się wręcz kultowe, a zostały napisane przez reżysera filmu Johna Carpentera.


OCENA
9/10


CIEKAWOSTKI

FIlm nakręcono w 21 dni.

Ze względu na niski budżet filmu, aktorzy nosili własne ubrania.

Połowa budżetu (150.000) została przeznaczona na kamery , po to aby film mógł mieć format 2:35:1


pozdrawiam

MaT

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Brooklyn Boogie










REŻYSERIA: Wayne Wang, Paul Auster
SCENARIUSZ: Wayne Wang, Paul Auster
ROK PRODUKCJI: 1995
GATUNEK: Obyczajowy, Komedia
OBSADA: Harvey Keitel, Lou Reed, Jim Jarmush, Rosanne, Michael J. Fox, Madonna


FABUŁA
Akcja filmu rozgrywa się na Nowojorskim Brooklynie, w małym sklepiku  z papierosami, który jest głównym miejscem schadzek i spotkań znajomych Auggiego Wrena, sprzedawcy, głównego bohatera filmu. Właściciel miejsca postanawia je zamknąć i otworzyć sklep ze zdrową żywnością.....


MOJA OPINIA O FILMIE

"Brooklyn Boogie" jest luźnym nawiązaniem do filmu "Dym". Oba obrazy łączy postać sklepikarza granego przez Harveya Keitela.

W moim odczuciu obraz Wayna Wanga, jest jego wyznaniem miłości do tej właśnie dzielnicy Nowego Jorku.
Film oparty jest przede wszystkim na dialogach, i są one świetne, momentami rewelacyjne.
Bohaterowie , rozmawiają o miłości , interesach, ale głównie o paleniu i Brooklynie.
Wszystko to daje nam zbiorowy, humorystyczny i niezobowiązujący portret mieszkańców i dzielnicy.

Pomiędzy zwykłymi scenami , mamy urywki , w których mieszkańcy Brooklynu podają nam statystyki dotyczące tej dzielnicy, takie jak: liczba ludności, ilość przestępstw, oraz ile belgijskich gofrów sprzedaje się tam w ciągu roku. Te właśnie urywki są kręcone inaczej niż zwykłe sceny, wyglądają jakby wycięte były z jakiegoś dokumentu.

Aktorzy, stanęli na wysokości zadania, Harvey Keitel jest przekonujący, Ja widziałem go jako sklepikarza, uwierzyłem mu. W pamięci pozostał mi także sławny reżyser, Jim Jarmush, który wystąpił w filmie, a jego opowieść o rzuceniu palenia i seksu mocno mnie rozbawiła.

Swój śpiewający epizod miała także Madonna i mimo, że na ekranie znajdowała się jakieś 3 minuty, nie sposób jej zapomnieć.

Głównym bohaterem jest jednak sam Brooklyn. Po filmie miałem ochotę pójść do sklepiku Auggiego i zapalić z nim papierosa, i pewnie bym tak zrobił gdybym nie rzucił palenia jakiś czas temu :)

Film ogląda się przyjemnie i lekko, jest to świetna rozrywka, na odpowiednim poziomie, którą bez wahania polecam.

MUZYKA
Muzyka nie zwróciła mojej szczególnej uwagi, mógłbym wypisać tutaj utwory z soundtracku, ale chodzi tutaj o moją opinię, a żadne dźwięki nie zapadły mi szczególnie w pamięć.

OCENA
8/10

CIEKAWOSTKI

Film powstał w zaledwie 5 dni. wiele ujęć wykorzystano z czasu kręcenia filmu "Dym" kiedy aktorzy improwizowali rozmowy by wczuć się w rolę.

pozdrawiam

MaT

niedziela, 27 stycznia 2013

Zagraj dla mnie Misty



                 

REŻYSERIA: Clint Eastwood
SCENARIUSZ: Dean Reisner, Jo Heims
ROK PRODUKCJI: 1971
GATUNEK: Thriller
OBSADA: Clint Eastwood, Jessica Walter



FABUŁA
Dave Garver jest przystojnym prezenterem radiowym. Jeździ sportowym samochodem, a w wolnym czasie nie stroni od towarzystwa pięknych kobiet. Często prowadząc nocne audycje dostaje telefon od nieznajomej kobiety, aby puścił da niej piosenkę "Misty". Niedługo potem
"przypadkiem" spotyka ją w barze, co jest początkiem ich znajomości.
Jego życie zamienia się w koszmar.

MOJA OPINIA 
 "Zagraj dla mnie Misty" był pierwszym filmem wyreżyserowanym przez Clinta Eastwooda.
Widziałem sporo filmów które wyreżyserował i jak na pierwszy film wyszło mu to naprawdę nieźle.
Klimat obrazu jest typowy jak na lata 70, chociaż ścieżka dźwiękowa mogłaby sugerować wcześniejszy okres powstania filmu. Postać Clinta jak zwykle jest wyrazista, gra on samotnika który nikogo do szczęścia nie potrzebuje, no może poza przygodą na jedną noc.

Role drugoplanowe w moim przekonaniu wypadają raczej blado , może za wyjątkiem sierżanta MacCaluma z którym Dave Garner prowadzi pełne sarkazmu i ciętego języka dialogi, tak charakterystyczne dla Eastwooda.

Jessica Walter gra przekonująco ,ale bez blasku, po zakończeniu filmu szybko o niej zapomniałem.

Mocną stroną filmu jest to ,że jest lekki w odbiorze, ogląda się go dobrze, nie ma niepotrzebnie przeciągniętych scen, a im dalej tym napięcie jest większe. Finał rozegrany w domku na odludziu nie zawiódł mnie , i mam nadzięję , że was też nie zawiedzie.

Dla fanów Clinta Eastwooda pozycja obowiązkowa.

MUZYKA
Soundtrack składał się z mało znanych utworów, które moim zdaniem dobrze pasowały do filmu.
Kawałkiem przewodnim było "Misty" Erolla Garnera. Tutaj także Eastwood uparł się na mniej znaną piosenkę, wytwórnia chciała piosenki Franka Sinatry do której użycia miała wykupione prawa.

MOJA OCENA
7/10

CIEKAWOSTKI
Wytwórnia Universal nalegała na zatrudnienie znanej i pięknej aktorki w roli Evelyn, jednak Eastwood uparł się aby była to mało znana aktorka, gdyż wierzył , że wypadnie ona bardziej wiarygodnie. Angaż otrzymała Jessica Walters.

Eastwood bał się, że może nie podołać reżyserii filmu, dlatego też cały czas podczas jego realizacji na planie przebywał Don Siegel, który reżyserował wcześniej filmy z udziałem Clinta Eastwooda.

Eastwood skończył realizację filmu o 5 dni wcześniej niż zakładał to plan, dzięki czemu zaoszczędził 50 tys dolarów. (Budżet filmu wynosił 1 mln dolarów).

Film zarobił 5 mln dolarów.


pozdrawiam

MaT




sobota, 26 stycznia 2013

Tańcząc w ciemnościach













REŻYSERIA: Lars von Trier
SCENARIUSZ: Lars von Trier
ROK PRODUKCJI: 2000
GATUNEK: Musical
OBSADA: Bjork, Catherine Deneuve, Peter Stromare, David Morse                  


FABUŁA           
Akcja filmu rozgrywa się w USA w latach 60 gdzieś w małym miasteczku. Główną bohaterką jest Selma , emigrantka z Czechosłowacji która przyjeżdża do Stanów wraz z synem aby uzbierać pieniądze na operację dla niego. Chłopak posiada dziedziczną wadę wzroku która w przyszłości uczyni go niewidomym.
Główna bohaterka również zmaga się z problemem słabego wzroku, widzi coraz gorzej. pracuje jednak ciężko w fabryce, a po pracy dorabia aby uzbierać jak najwięcej pieniędzy.
 Wszystko zaczyna komplikować się kiedy młode małżeństwo które wynajmuje Selmie i jej synkowi domek popada w kłopoty finansowe.
Bill który zarządzał finansami i jest bliski załamania, podejmuje decyzje które zaważą na życiu całej czwórki.

MOJA OPINIA
Tak w skrócie wygląda fabuła filmu, która zapowiada nam zwykły dramat.
Film pierwszy raz widziałem w urywkach w telewizji publicznej, ale nie do końca się nim zainteresowałem. Przypomniał mi się on kiedy zacząłem słuchać muzyki Bjork, byłem nią wręcz zafascynowany.
Po moich 18 urodzinach, pobiegłem do Empiku, i kupiłem wydanie DVD ,z wszelakimi dodatkami.
Sporo to kosztowało, ale było warto.
Mogę śmiało powiedzieć, że jest to film który widziałem najczęściej , oglądnąłem go od początku do końca przynajmniej dwadzieścia razy, nie licząc konkretnych scen.

Po pierwszym całym seansie, nie mogłem spać, byłem zachwycony i wstrząśnięty zarazem tym co zobaczyłem. Nie ma w tym przesady, nie pamiętam, żeby wcześniej jakiś film tak na mnie podziałał.

Głównym atutem filmu jest gra Bjork, chociaż gra nie jest dobrym słowem, ponieważ Bjork podkreślała w wywiadach, że  podczas kręcenia jak i na długo po zakończeniu zdjęć, ona była Selmą.

Film o czym nie wspomniałem w opisie fabuły, jest musicalem.  Zwykłe sceny przeplatane są "ucieczkami" Selmy w świat muzyki. Nie jest to zwykły musiacal, który zazwyczaj charakteryzuje się lekkością i pozytywnym zakończeniem. Jest to "ciężki" typ musicalu, w którym niestety nie wszystko spada z nieba..
Sceny musicalowe kręcone były przy użyciu około 100 statycznych kamer. Reżyser miał ujęcie jeżeli ktoś z aktorów wszedł w kadr. Sceny te były też nasycone wyrazistymi kolorami co miało podkreślać, że jest to piękny świat muzyki.
Pozostałe ujęcia były filmowane kamerą z "ręki" co jest firmowym znakiem Von Triera.
Nadaje to moim zdaniem , realizmu filmowi, trochę tak jakbyśmy oglądali dokument.


MUZYKA
Muzyka skomponowana była przez Bjork, natomiast teksty do piosenek napisał sam Lars Von Trier.
Soundtrack jest piękny i wzruszający, w szczególności utwór "I've seen it all" zaśpiewany na płycie w duecie z wokalistą Radiohead Thomem Yorkiem.
Reszta utworów  również trzyma bardzo wysoki poziom.

MOJA OCENA
10/10

CIEKAWOSTKI
Film zdobył główną nagrodę na festiwalu w Cannes w 2000 roku.

Podczas kręcenia filmu, Bjork po wielu kłótniach z reżyserem zniknęła z planu filmowego, rozważano pomysł, aby zastąpiła ją dublerka w masce odlanej z twarzy Bjork.

Catherine Deneuve napisała do Larsa Von Triera z prośbą o choćby mały epizod w jego filmie.
Rolę otrzymała :)

pozdrawiam

MaT





środa, 23 stycznia 2013

Still Alive. Film o Krzysztofie Kieślowskim







REŻYSERIA: Maria Zmarz-Koczanowicz
SCENARIUSZ: Stanisław Zawiśliński
ROK PRODUKCJI: 2005
GATUNEK: Dokumentalny
OBSADA: Jerzy Stuhr, Krzysztof Kieślowski, Irene Jacob, Wim Wenders, Zbigniew Preisner






Widziałem dwa dokumenty o Krzysztofie Kieślowskim. Oba były w mojej ocenie bardzo dobre, jednak ten który tutaj recenzuję przypadł mi chyba bardziej do gustu, ponieważ był nieco bardziej wnikliwy.

Kiedy powstawał ten dokument, sam Kieślowski już nie żył, co nie oznacza, że brakuje w opisywanym filmie jego wypowiedzi. Jest ich sporo, z różnych wywiadów, i programów.
Na temat słynnego reżysera wypowiadają się osoby z najbliższego otoczenia.
Krzysztof Piesiewicz , Irene Jacob, Juliette Binoche, Grażyna Szapołowska oraz jego mniej znani koledzy ze szkoły filmowej, profesorowie, dziennikarze.

Film jest biografią reżysera, zaczynając od jego dzieciństwa, poprzez młodość, naukę w szkole filmowej, pracę w Polsce aż, po jego karierę zagraniczną i przedwczesną śmierć.
Nie skupia się on tylko na samej karierze, ale też na życiu prywatnym, filmowca.
Usłyszymy kilka ciekawych anegdot, o spontanicznej wyprawie do Sopotu, czy też o tym jaka znana aktorka napisała do Kieślowskiego list z prośbą o rolę którą zagra chętnie za darmo.
Z anegdot i opowieści jego przyjaciół i współpracowników, wyłania nam się pełny portret osoby, znanej z ciętego języka, inteligencji i wrażliwości.

Dowiemy się też o realiach kręcenia filmów za czasów PRL, o cenzurze i tym jaki wpływ tamte czasy miały na twórczość Krzysztofa Kieślowskiego.
Film oglądałem z przyjemnością, i zaciekawieniem, nie myślałem o tym, że jestem głodny, a jako fan ciekawostek, uraczyłem ich w tym obrazie naprawdę wiele.
Dokumentów nie oglądam zbyt często, ale ten mogę polecić.
Nikogo nie namawiam bo wiem, że kto będzie chciał i tak zobaczy, a kto nie będzie chciał to choćbym mu wysłał DVD pocztą, nawet go nie otworzy.

Ja osobiście oceniam film jako bardzo dobry na podstawie pewnej prawidłowości.

Kiedy włączam film , na wyświetlaczu pojawia mi się czas jego trwania, a później lecą minuty, jedna za drugą aż do końca.
Im później spojrzę na licznik minut tym film jest lepszy.
Nieczęsto zdarza się, żebym w ogóle nie spojrzał. Tak było jednak tym razem.

OCENA
9/10

Muzyki w tym filmie nie będę oceniał, to była z reguły muzyka Zbigniewa Preisnera rozbrzmiewająca, przy prezentowanych w dokumencie fragmentach filmów Kieślowskiego.

pozdrawiam

MaT

WSTĘP

WSTĘP

Wszystko ma swój początek, tak samo jak i ten blog na którym będziecie mogli czytać moje bazgroły o filmach.
Nie bez przyczyny piszę - bazgroły.
Jako, że to wstęp, wyjaśnię kilka prostych faktów, tak by później kiedy już będziecie czytali, wszystko było dla was jasne.
1.Nie jestem z wykształcenia osobą zajmującą się recenzowaniem filmów, robię to hobbystycznie.
2.Moje recenzje, nie będą podyktowane, żadnymi schematami pisania, będę to pisał intuicyjnie.
3.Za błędy stylistyczne, interpunkcyjne itp, z góry przepraszam, mój wydawca, nie chce mnie poprawiać ponieważ mu nie płacę.
4.Oceniam filmy według mojego "widzi mi się" , dokładnie tak, jak napiszę, że według mnie "Czerwony" jest lepszym filmem niż "Niebieski", to właśnie tak jest, w mojej SUBIEKTYWNEJ ocenie, jednak polecam to sprawdzić, i samemu podjąć decyzję.
  Osobiście nie ma według mnie najlepszego filmu, ponieważ są zbyt różne i mówią o zupełnie różnych rzeczach.
Mogę któryś bardziej lubić, lub mniej.
Będę tutaj pisał dlaczego tak jest, a Wy drodzy czytelnicy, albo skorzystacie na tym, albo nie.

COŚ O AUTORZE

Mam 26 lat, i oglądam sporo filmów. Często zmieniam  zdanie, i szybko się nudzę, więc jutro mogę przestać pisać bloga.

Jak uznam, że warto to coś dopiszę.

Być może wieczorem dodam pierwszą recenzję filmu, i o dziwo (dla mnie), nie będzie to film fabularny, a dokumentalny.

pozdrawiam

MaT