REŻYSERIA: Jim Jarmush
SCENARIUSZ: Jim Jarmush
ROK PRODUKCJI: 1991
GATUNEK: Komedia, Dramat
OBSADA: Winona Ryder, Roberto Begnini, Gena Rowlands, Beatrice Dalle
FABUŁA
Film podzielony jest na 5 segmentów przedstawiających przygody taksówkarzy w pięciu różnych miastach na ziemi tej samej nocy.
MOJA OPINIA
Widziałem wcześniej kilka filmów Jarmusha i spodobały mi się one, dlatego do "Noc na Ziemi" podszedłem z entuzjazmem tym bardziej, że bardzo odpowiadają mi filmy które są podzielone na historie. Jest to dla mnie przeważnie duży + ponieważ, mało prawdopodobne bym się znudził, a nawet jeżeli jeden segment jest słaby, za chwilę nadchodzi drugi i ewentualnie kolejne.
Taka budowa może sprawić, że nawet słaby film może być całkiem znośny.
Z mojego doświadczenia wspominam jednak tylko dobrze takie próby reżyserów, jak chociażby
inny film Jarmusha, "Kawa i papierosy" czy też "Creepshow" Georga A. Romero.
Moją recenzję z racji budowy filmu także podzielę na segmenty, i opiszę je po kolei.
LOS ANGELES
Ten epizod jest pierwszy i w moim odczuciu był najsłabszy. Nie było błyskotliwych dialogów, ale za to była Winona Ryder. Z jednej strony denerwowała mnie postać jaką wykreowała, a z drugiej nie można było oderwać od niej oczu. Gene Rowlands jako łowca talentów wypadła dobrze, i nic więcej już o tym fragmencie filmu pisał nie będę.
NOWY JORK
Ten segment w przeciwieństwie do pierwszego bardzo mi się spodobał. Historia taksówkarza i klienta którzy zamieniają się miejscami i jadą na Brooklyn, była pozytywna, pełna komicznych dialogów i sytuacji, śmiałem się wielokrotnie, i żałowałem kiedy nadszedł koniec.
PARYŻ
Paryż nocą i zmęczony taksówkarz, który zabiera ze sobą niewidomą kobietę. Trochę słabszy od poprzedniego, jednak dialogi mimo, że nie były porywające, było w nich coś, sam nie wiem jak to opisać. To było po prostu filmowe. Takie rzeczy w kinie na które czekasz, a nie można ich określić.
Może chodziło o jakąś chemię między bohaterami. W każdym razie zapadło mi to w pamięć i oceniam tą historię pozytywnie.
RZYM
Absolutne mistrzostwo, wiedziałem czego mogę się spodziewać po Roberto Begninim, nieco mało jak dla mnie zabawny początek zwiastował dla mnie coś przeciętnego, ale bardzo się pomyliłem.
Kiedy Begnini zabrał księdza do taksówki i zaczął opowiadać o warzywach i zwierzętach, nie przestawałem się śmiać. Rewelacja!
HELSINKI
Po tym ostatnim fragmencie filmu , spodziewałem się najmniej, jako, że nie grał tam nikt znany, i po fragmencie o Rzymie nie można było niczego lepszego oczekiwać. Jednak było to świetne , nieco smutne ale zarazem w jakiś sposób pocieszające zakończenie tego całego obrazu Jarmusha.
Opowieść taksówkarza chwyta za serce, a pasażerowie którzy go pocieszają budzą sympatię.
Helsinki dały radę !
Podsumowując, polecam bez zastanowienia, czas minął szybko i żałowałem, że nie ma kolejnych ciekawych historii do oglądnięcia. Poza bohaterami filmowymi, warto zaznaczyć, że zza szyb taksówek możemy podziwiać piękne i urokliwe miasta w których kręcony był film.
MUZYKA
Muzykę napisał Tom Waits bliski współpracownik Jarmusha, przez większość filmu przewija się jednen motyw który zapada w pamięć.
OCENA
8/10
CIEKAWOSTKI
Reżyser Jim Jarmush napisał scenariusz w ciągu 8 dni.
pozdrawiam
MaT
W pełni zgadzam się z recenzją, aczkolwiek osobnik, który nie oglądał filmu znajdzie tu mnóstwo spoilerów. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam też na mojego bloga z recenzjami filmów: http://piwos-filmowo.blogspot.com/
pzdr